
Są smaki, które prześladują. Za mną chodzi zawsze i co dzień ciasto drożdżowe. A już ze śliwkami… to po prostu mój cień 🙂 Tak pachniało moje dzieciństwo. Ciasto drożdżowe pojawiało się często w naszym domu, a nawet wiążą się z nim różne historie.
Raz ciasto drożdżowe “goniłyśmy” po piekarniku – tak pięknie kipiało 🙂
Innym razem mama, chcąc załagodzić napiętą między nami atmosferę, upiekła drożdżowca z rabarbarem. Mógł być pyszny. Był zakalec 🙂
Z sentymentem wspominam też ciasta drożdżowe bez owoców, które – już takie kilkudniowe – wspaniale smakowały z mocno wysuszoną kiełbasą i stawały się np. kolacją.
Teraz to ja staram się wypełniać dom zapachem ciasta. Drożdżowe świetnie się do tego nadaje. Wszyscy je kochają i z apetytem pałaszują.
P.S. Aranżację do zdjęcia wykonała moja córcia – przyniosła serwetkę i podsunęła wałek 🙂 Dlatego też, mimo że w przepisie niepotrzebny, musiał się tu pojawić 🙂 Mam nadzieję, że ona również będzie z sentymentem wracać do zapachu placka drożdżowego 🙂

- 3 jajka
- 1 szkl. cukru
- 1 szkl. mleka
- 1/2 szkl. oleju
- szczypta soli
- 5 dag drożdży
- 4 łyżki cukru waniliowego
- 1/2 kg mąki pszennej
- 1/2 szkl. mąki
- 3/4 szkl. otrębów pszennych
- 1/2 szkl. cukru
- 1/2 kostki masła



What do you think?